Pokazywanie postów oznaczonych etykietą 8/10. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą 8/10. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 16 sierpnia 2015

Patrycja Gryciuk - Plan

Od książki oczekiwałam wiele - miała wciągnąć mnie na godziny i zachwycić. Cóż, na początku przeczytałam ledwo kilkanaście stron i... troszkę mnie znudziła. Odstawiłam ją na kilka dni i tym razem faktycznie nie mogłam się oderwać. 
Na okładce widnieje piękna kobieta, co z pewnością przyciąga wzrok na sklepowej półce.

Na początku poznajemy siedemnastoletnią Annę, która dostała się do Oxfordu. Wszystko było bardzo barwnie opisane, więc nie sposób było się nudzić. Poznaje ona Siergieja oraz Lorcana, dwóch mężczyzn którzy się w niej kochają. No i z pozoru wygląda to na nudny romans - nic bardziej mylnego ;) Pełno akcji, jak w dobrym filmie!

Akcja książki nie działa się tylko w jednym miejscu, bo wędrowaliśmy po całym świecie, co było fajnym zabiegiem. Język jest prosty i zrozumiały, czyta się bardzo szybko i przyjemnie.

Książka ma ponad 570 stron, a ja nie lubię takich obszernych pozycji. Od około 500 strony zaczęłam się powoli nudzić, ale wciąż byłam ciekawa, jak akcja się zakończy. 

Warto też wspomnieć, że Plan jest debiutancką książką Patrycji Gryciuk. Brawa! Doskonały początek!

Ocena: 8/10 

piątek, 3 października 2014

Rebecca Donovan - Powód by oddychać


Zacznijmy od okładki - jak zawsze. Słabo. Jest bardzo prosta i zwykła, nie przyciągnie czytelnika. A przynajmniej mnie - jako osobę, która najpierw zwraca uwagę na okładkę, a dopiero potem na opis.

Emma ma ciężkie życie, nic nie idzie idealnie, a jej najbliżsi nie traktują jej dobrze. Przynajmniej na swoją przyjaciółkę mogła liczyć. Na pierwszy rzut oka książka skojarzyła mi się z Tatuażem z lilią, ale niestety jednak to nie było to samo. Owszem, Powód by oddychać to dobra książka, ale nie wczytałam się w nią jakoś szczególnie mocno. 
Trochę przeraziła mnie prawdziwość tej opowieści i jej emocjonalność. Naprawdę czułam, jakbym była tuż obok Emmy.
Lektura jest przyjemna do czytania, choć mocno poruszająca. Napisana została zrozumiałym i prostym językiem, trafiającym zarówno do młodszego, jak i starszego czytelnika.
Polecam.

Ocena: 8/10

Za możliwość przeczytania książki, serdecznie dziękuję:

wtorek, 16 września 2014

Tracy Hogg - Zaklinaczka dzieci. Jak rozwiązywać problemy wychowawcze


Pewnie jeszcze tego nie wiecie, ale moją przyszłość wiążę z dziećmi. Aktualnie jeszcze się nie zdecydowałam, czy wolę być położną, czy może jednak panią pedagog, ale mam czas do końca roku szkolnego, aby się zdecydować.

Z tego względu powoli zagłębiam się już w tajniki rozwoju i psychologii maleńkich.
Z góry zaznaczam, że książki nie oceniam pod względem użyteczności i prawidłowości tych rad, a raczej jako ciekawostkę i coś, co może kieeedyś mi się przyda.

Książka ma dość niestandardowe wymiary, bo przypomina bardziej kwadrat, aniżeli prostokąt. Sprawia to, że czyta się ją bardzo wygodnie. Przejrzystość oceniam na takie -4. Cały tekst jest pisany ciągiem, a tylko co jakiś czas pojawia się pogrubienie tekstu, albo tabelka.

No dobra, ale o czym tak właściwie jest ta książka? Pomaga ona rozwiązać problemy, takie jak jedzenie, spanie i zachowanie. Na początku omawia ogólną psychikę małych ludzi, emocje i zachowania. Dalej proponuje swoje sprawdzone metody na karmienie (tankowanie do pełna), zdradza jak uspokoić i uśpić dziecko (podnieś-połóż) praz odpowiada na pytania rodziców.

Spodobały mi się metody na wychowanie dzieci, takie jak PROSTE, OKI, albo rodzice PC. Fajnie to wymyśliła :)

Pewnie są to informacje i rady, które mogą się sprawdzić, bo widać, że pani Hogg ma pojęcie o czym pisze i wydaje się to dość mądre. Często powtarza, że należy pamiętać, że aby coś osiągnąć, trzeba być cierpliwym i stanowczym.

Jest to niewątpliwie książka przydatna zarówno dla rodziców, jak i dla osób pracujących z dziećmi.

Ocena: 8/10

Za możliwość przeczytania książki, serdecznie dziękuję:

sobota, 8 lutego 2014

Film: Poradnik pozytywnego myślenia


Zaraz po tym, jak skończyłam słuchać audiobooka Poradnika, wzięłam się za film. Nie będzie to jakaś wybitna recenzja, raczej moje luźne przemyślenia i porównanie z książką. Raz na jakiś czas postaram się opisywać ekranizacje, które będą opisane etykietą "ekranizacje filmowe". Skala ocen będzie taka sama, jak w przypadku książek. 


Od razu mówię - nie jest to wierne odwzorowanie książki. Podstawowe różnice, które pojawiły się w filmie, a których w książce nie było to:

  • lepsze relacje między Patem, a jego ojcem
  • zakłady ojca o wygrane Orłów
  • spotkanie Pata z Nikki
  • wyznanie miłości
  • kilka innych mniejszych, niewiele znaczących szczegółów 
Generalnie wyobrażałam sobie to wszystko bardzo podobnie... no dobra, może poza konkursem tańca, gdzie faktycznie myślałam, że Jennifer będzie śmigać po parkiecie niczym primabalerina. 
Wszystko jednak toczyło się tak szybko, a niektóre sceny zostały całkowicie pominięte. Wiem, czas goni, ale naprawdę czekałam na scenę golenia klaty Pata, pobicia czy pływania z Emily. Porównując film z książką, trochę szkoda, że tak go okroili. 

Jednak jeżeli mam patrzeć na film, jako na odrębne dzieło, to jest to bardzo dobre wykonanie. 
Aktorzy - bomba. Wszyscy zagrali świetnie. Lawrence jak zawsze była znakomita, a Cooper idealnie wczuł się w rolę Pata. 
Podobało mi się to, że dodali kilka dialogów, których w książce nie było, a które fantastycznie oddały emocje i w dodatku były prześmieszne. Oglądając ten film o 2 w nocy musiałam się powstrzymywać, by nie wybuchnąć głośnym śmiechem. 

Ocena: 8/10
Nagrody jak najbardziej są zasłużone. Polecam zdecydowanie, ale najpierw jednak zajrzyjcie do książki.

piątek, 31 stycznia 2014

Krystyna Mirek - Miłość z jasnego nieba

Miłość z jasnego nieba - Krystyna Mirek
No proszę - kolejna dobra książka polskiej autorki. Powiecie: "Znowu romans? Nuuuda!". A właśnie, że nie! 

Okładka zdecydowanie przypadła mi do gustu. Spogląda z niej piękna kobieta, która przyciąga wzrok. Z pewnością zainteresowałabym się nią na półce w księgarni. W dodatku kolory są świetnie dobrane.

Przechodząc do samej książki. Jest to historia Angeliki - młodej, pięknej, z pozoru silnej i pewnej siebie kobiety, która przylatuje do Polski z Niemiec, w celu podpisania bardzo korzystnego kontraktu dla swojej strony. Niestety, Kraków nie kojarzy się jej zbyt dobrze, bowiem dosięgają ją przykre wspomnienia z dzieciństwa. Jej potencjalny przyszły wspólnik Daniel, jest kobieciarzem, który mniej więcej raz na tydzień spotyka się z nową "zdobyczą". Czy Angela również stanie się jego jednorazową przygodą?

Książka porusza sprawę samotności. Główna bohaterka miała ciężkie dzieciństwo - musiała opiekować się rodzeństwem, podczas gdy jej matka na siłę próbowała znaleźć sobie stałego partnera, przyprowadzając co jakiś czas do domu nowego mężczyznę. Przez to brakowało jej rodzicielskiej miłości, wsparcia, ciepła, zabaw etc. Gdy poznaje Daniela, coś zmienia się w jej życiu, chociaż nie chce dopuścić tej myśli do siebie - nie wierzy w miłość. 

Powieść nie wzbudziła we mnie większych emocji, chociaż polubiłam Angelikę. Była naprawdę fajną babką!
Książkę przeczytałam w ciągu jednego dnia, co świadczy tylko o tym, że została napisana prostym i przyjemnym językiem, a fabuła wciąga. Jest to lekka lektura na zimowe wieczory, którą warto przeczytać.
Muszę jednak przyznać, że nieco więcej spodziewałam się po zakończeniu. W moim odczuciu było ono zbyt szybkie i w sumie nie wiem jak potoczy się dalsze życie bohaterów. Z drugiej jednak strony, może był to celowy zabieg? Wiecie - każdy dopowie sobie sam to, co chciałby przeczytać, dzięki czemu usatysfakcjonowani mogą być wszyscy czytelnicy.

W druku znalazłam tylko dwie lub trzy niewielkie literówki. Każdy nowy rozdział rozpoczyna się od strony nieparzystej co oznacza, że czasem cała strona zostawała pusta. 

Ocena: 8/10

Za możliwość przeczytania książki, dziękuję Wydawnictwu Feeria

wtorek, 21 stycznia 2014

James Dashner - Więzień Labiryntu

Więzień Labiryntu - James Dashner
O tej trylogii dowiedziałam się dzięki YouTube'owi. Tam zobaczyłam recenzję jej pierwszej części, czyli Więźnia Labiryntu, o którym dziś wam opowiem. 


O czym więc jest Więzień... Otóż jest to historia (prawdopodobnie) szesnastoletniego Thomasa, który pewnego dnia budzi się w wielkiej windzie. Nie pamięta nic, poza tym, jak ma na imię. Okazuje się, że został przysłany do tzw. Strefy. Nie wiadomo przez kogo ani w jakim celu. Najdziwniejsze jest to, że wszystko zostało otoczone ogromnym labiryntem, do którego codziennie wchodzą Zwiadowcy, by szukać wyjścia. Thomas za wszelką cenę chce rozwikłać zagadkę, w jaką został wplątany. 

Na początek - spójrzcie na tę okładkę! Przyciąga wzrok i jest po prostu piękna. Moim zdaniem wygrywa z angielską wersją. Brawa dla grafików!

Zanim zabrałam się za czytanie tej książki, minęło sporo czasu. Uśmiechała się do mnie z półki, ale jakoś specjalnie mnie do niej nie ciągnęło. Gdy już wzięłam ją w obroty, okazała się jakaś taka... nudna. Wprowadzenie do całości trwało jakieś 100 stron i nie ukrywam, że był czas kiedy żałowałam zakupu. Na tę pozycję trzeba mieć po prostu czas. Potem było już coraz lepiej, a na końcu nie chciałam wypuścić jej z rąk. Bardzo indywidualny styl nadaje jej slang, jakim posługują się Streferzy. "Zawrzyj twarzostan, kupa klumpu, smrodas, purwa" - to tylko niektóre określenia, jakimi posługują się mieszkańcy Strefy. Pomysł jest całkiem niezły, a pan Dashner powoli wprowadza je do książki tłumacząc, co one oznaczają. 
Moją szczególną sympatię, oczywiście oprócz Thomasa, uzyskał Newt, Minho oraz Chuck, który był pociesznym dzieciakiem. 
Może nie przezywałam tej książki tak bardzo, jak Igrzysk, ale już przy ostatnich stronach (ci, którzy czytali na pewno wiedzą o co mi chodzi), w moich oczach zebrały się łzy, a ja miałam ochotę osobiście wkopać Stwórcom (byli oni odpowiedzialni za tworzenie labiryntu).

Ja labirynt interpretuję jako drogę do sukcesu. Jest trudna, kręta, pełna przeszkód i ludzi, którzy będą nam przeszkadzać w osiągnięciu marzeń. W grupie siła - przyjaciele zawsze będą nas wspierać, chcąc naszego dobra, a jeżeli czegoś bardzo chcemy, to możemy to dostać, dzięki samozaparciu i motywacji.

W moim wydaniu (nie wiem czy są jeszcze jakieś inne), znalazłam kilka błędów w pisowni i parę graficznych, ale tę uwagę muszę skierować do wydawnictwa. 

Próby Ognia - James DashnerLek na śmierć - James DashnerNa sto procent sięgnę po kolejne części, gdy tylko nadarzy się okazja. Nie dość, że będzie to przyjemność z czytania, to jeszcze piękne okładki będą zdobiły moją półkę. 
Ocena: 8/10
Ogólnie książka jest bardzo przyjemna i wciągająca, o ile przebrniemy przez długi wstęp. Polecam szczególnie fanom dystopii. 

wtorek, 31 grudnia 2013

Michael Grant - Gone, Faza pierwsza: Niepokój

Faza pierwsza: Niepokój - Michael Grant

Wiele razy słyszałam pochlebne opinie o serii Gone, ale jakoś nigdy nie miałam okazji, by po nią sięgnąć. W końcu jednak pojawiła się taka możliwość i pierwszą fazę przeczytałam w formie ebooka.

Perdido Beach - maleńkie miasteczko, otoczone oceanem i górami. Nagle puff i znikają wszyscy dorośli oraz nastolatkowie powyżej piętnastego roku życia, a miasto zostaje otoczone ogromną, niezniszczalną kopułą. Główny bohater Sam, wraz ze swoimi przyjaciółmi próbuje dowiedzieć się, co jest przyczyną odizolowania ich od świata i jak przywrócić życie do normalności. Powoli odkrywają dziwne anomalie: mewy mają groźne szpony, węże potrafią latać, a kojoty są poważnym zagrożeniem dla ludzkiego życia. Niespodziewanie okazuje się, że wiele mieszkańców Perdido Beach posiada dziwne supermoce: niektórzy potrafią się teleportować, inni są szybcy jak wiatr, strzelają laserami z rąk, a nawet mogą stać się niewidoczni. Niestety, Sam wkrótce będzie obchodził swoje piętnaste urodziny, co oznacza, że po prostu zniknie.

Lubię książki z elementami fantasy, więc tę książkę czytało mi się wyjątkowo przyjemnie. Bohaterowie są wykreowani w sposób, który sprawia, że zdobywają moją sympatię, w szczególności Edilio, który wydawał mi się najbardziej ogarniętym chłopakiem z nich wszystkich. Podziwiam ich za to, że potrafili sobie poradzić w tych niezwykle trudnych dla nich chwilach. Pojawiały się przemoc, głód, choroby, śmierć, a oni umieli wszystko złożyć do kupy i przetrwać. 
Był się dokładnie jeden moment, kiedy książka bardzo mi się dłużyła i jakoś nie mogłam się przemóc, by jak najszybciej się z nim uporać. Na szczęście w końcu mi się to udało i lektura sprawiała mi tak samo dużo radości, jak wcześniej. 
Bardzo podobało mi się w niej to, że tak naprawdę nigdy do końca nie wiedziałam, jak to wszystko może się skończyć i ciągle się zastanawiałam, co Grant zrobi z Samem - czy zniknie? jeśli tak, to kto przyjdzie na jago miejsce? z drugiej strony, przecież jest głównym bohaterem, więc nie może zrobić po prostu puff... jak zatem uniknie wyparowania? 
Lektura trzyma w napięciu do samego końca i polecam nie tylko nastolatkom. 

Ocena: 8/10
Odejmuję troszkę za tą chwilę, gdy zaczęła mnie nużyć, poza tym książka jest naprawdę dobrym dziełem i z pewnością sięgnę po kolejne części.

piątek, 27 grudnia 2013

John Green - Gwiazd naszych wina

Gwiazd naszych wina - John Green

Oglądając filmik o kolekcji książek mojej ulubionej recenzentki, zawróciłam uwagę na Gwiazd naszych wina, autorstwa Johna Greena. Dziewczyna bardzo ją zachwalała, ale nie zdradziła o czym ona opowiada. Stwierdziłam, że przecież i tak nie mam aktualnie nic do czytania, więc sięgnęłam po nią w ciemno. 
Jest mi bardzo trudno pisać recenzję tej książki, sama nie wiem dlaczego. Porusza ona temat, z jakim rzadko możemy spotkać się w literaturze młodzieżowej.

Hazel ma szesnaście lat i choruje na raka tarczycy z przerzutami do płuc. Zawsze i wszędzie towarzyszy jej Philip, czyli butla z tlenem, dzięki której może oddychać. Uczęszcza na grupę wsparcia dla chorej młodzieży, gdzie spotyka Augustusa, który wyraźnie jest nią zainteresowany. Zaczynają się spotykać, spędzać ze sobą dużo czasu i bardzo chcą spotkać się z autorem ich ulubionej książki, by poznać dalsze losy bohaterów tej lektury. Niestety, nic nie układa się idealnie, bowiem nawroty choroby krzyżują ich plany.

Bardzo lubię książki, w których narracja jest pierwszoosobowa. Mogę wtedy bardziej wczuć się w wydarzenia, jakie przeżywa opowiadająca. W postaciach, jakie stworzył Green bardzo podobało mi się to, że były niezwykle życiowe i miały dystans do choroby. Korzystają z życia, mimo że są świadomi, iż mogą wkrótce umrzeć.

Gwiazd naszych wina sprawiło, że bliżej przyjrzałam się Johnowi Greenowi. Aktualnie jestem w trakcie jego rewelacyjnej książki Szukając Alaski, a w planach mam także przeczytać Papierowe miasta i każdą kolejną lekturę, którą wyda ten autor, bowiem styl, jakim się posługuje, bardzo przypadł mi do gustu.

W czerwcu 2014 roku ukaże się ekranizacja Gwiazd, już nie mogę się doczekać!

Ocena: 8/10
Przyjemna książka poruszający trudny temat. 
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...