piątek, 13 czerwca 2014

Richard Paul Evans - Szukając Noel

Szukając Noel - Richard Paul Evans
Książkę tę zakupiłam na fajnej promocji na stronie wydawnictwa. Szczerze, to byłam do niej nastawiona bardzo sceptycznie... ale niska cena promocyjna mnie przekonała :D Długo leżała na półce i nie było mi do niej spieszno. W końcu się do niej zabrałam i... okazało się, że był to strzał w 10. No dobra, może 9,5. 


Markowi wali się świat na głowę, jest mu ciężko do tego stopnia, że ma w planach ze sobą skończyć. I wtedy spotyka Macy. Razem podejmują trudne dla nich decyzje, dziewczyna chce odszukać swoją siostrę Noel, a chłopak - swojego ojca. 

„Okazuj dobro wszystkim ludziom, bo nigdy nie wiesz, jaki krzyż przyszło im dźwigać, ani jak bardzo potrzebują twojego wsparcia”

Pierwsze, co mi się w niej spodobało, to okładka. Delikatna, ale interesująca i tajemnicza. Fajne jest to, że jest matowa, a błyszczące są tylko napisy, więc wyróżnia się spośród innych tytułów. To taka wzmianka dla tych, którzy czasem kupują książki dla okładek.

Z bohaterami jakoś się nie zaprzyjaźniłam. Trochę słabe było to, że praktycznie każdy bohater miał podobną życiową, smutną historię. Właśnie za to odejmuję jej pół punktu. 

„Zwykle, zanim życie wręczy nam swoje najwspanialsze prezenty, owija je starannie w największe przeciwności losu.”

Powieść ta jest jedną z niewielu, która doprowadziła mnie do łez. Pod koniec ryczałam jak bóbr, co u mnie jest niezwykle rzadkie. Książka jest pełna emocji i złotych myśli. Podobało mi się to, bo lubię takie "mądre książki". 

„Największe cierpienie sprowadzamy na siebie sami, chcąc uciec przed mniejszymi”

Naprawdę warto zajrzeć do tej książki, powinna Wam się spodobać. 
Ocena: 10/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...